Legend o Bazyliszku jest wiele. Różne postacie wcielają się w role bohaterów, raz jest to krawczyk, raz oskarżony niesłusznie o zabójstwo kamrata Jan Ślązak, a jeszcze innym razem dzielna dziewczynka o imieniu Magda. Niezależnie od tego kto pokonał stwora, zawsze ginął on w ten sam sposób, a było to tak…
Dawno
dawno temu w piwnicach jednej z kamienic przy ulicy Krzywe Koło
mieszkał straszliwy stwór zwany Bazyliszkiem. Był to ogromny
zwierz, ze skrzydłami jak nietoperz i krokodylim ogonem. Ciało miał
pokryte łuską, a łapy zakończone ostrymi pazurami. Jednak
najgorsze było jego spojrzenie – na kogo skierował swój wzrok,
ten zamieniał się w kamień.
Bazyliszek
był też bardzo uciążliwy dla mieszkańców Warszawy. W dzień
spał, ale w nocy niszczył wszystko co napotkał na swojej drodze,
wzniecał pożary, burzył mury, zabijał i zjadał zwierzęta.
Co
jakiś czas pojawiał się śmiałek, który uzbrojony w miecz i
tarczę próbował zgładzić potwora, ale zawsze kończyło się to
tragicznie. Chojrak stawał się kolejnym kamiennym posągiem.
Pewnego
dnia do miasta przybył wędrowny krawczyk. Chłopak był drobnej
postury, nie miał broni, o walce wiedział tyle co nic, za to miał
wielkie serce i hart ducha. Gdy usłyszał, co się dzieje w
Warszawie, postanowił pomóc.
Ludzie
bardzo się dziwili, że taki zwykły chłopak porywa się na tak
wielkiego zwierza. Przecież więksi, zaprawieni w boju rycerze nie
podołali zadaniu, a on? Cóż on może? Krawczyk miał jednak plan.
Wziął ze sobą największe lustro jakie znalazł i ruszył.
W
piwnicy panował półmrok i bałagan. Chłopak musiał bardzo
uważać, aby nie narobić zbędnego hałasu i nie zbudzić
Bazyliszka przedwcześnie. Gdy szedł korytarzami zobaczył, że
stwór zgromadził tam niemałe bogactwa oraz zrozumiał jak wielu
ludzi próbowało zgładzić bestię. Widok ten napełnił go
strachem, jednak chłopak szedł dzielnie naprzód.
Stanął
na progu komory, w której spał zwierz, wyciągnął przed siebie
lustro i kopnął w stojącą obok metalową bańkę na mleko.
Bazyliszek obudzony hałasem zerwał się na równe nogi, podniósł
łeb i… skamieniał. Zobaczył bowiem w lustrze własne odbicie i
spojrzenie.
Krawczyk
z emocji wypuścił z rąk zwierciadło, które rozprysło się na
wiele kawałków, a każdy z nich odbijał promienie słońca
wpadające przez małe, podsufitowe okienko. W pomieszczeniu zrobiło
się jasno, a wszystkie posągi na powrót stały się żywymi
ludźmi.
Łzom
szczęścia i ogólnej radości nie było końca. Wszyscy mieszkańcy
Warszawy odetchnęli z ulgą i chcieli podziękować swojemu wybawcy
jednak okazało się, że krawczyka już nie było, poszedł dalej w
swoja stronę…
Źródło: https://warsawtour.pl/legenda-o-bazyliszku/
Sprawdź swoją wiedzę (gry i zabawy interaktywne):
https://wordwall.net/pl/resource/345355/legendy
https://wordwall.net/pl/resource/1660039/bajki-i-ba%C5%9Bnie
https://wordwall.net/pl/resource/1713853/polski/legendy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz